sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 9

    Dla mojego skarba ♥ 

"Niebezpiecznie blisko miłości..."

   Jak ja się teraz czuję? Wspaniale? Pięknie? Cudownie? Można, by tak sobie teraz myśleć, ale nie. Czuję się fatalnie. Nie wiem co mam teraz myśleć... Czy ona mnie kocha ? Czy to ja, akurat ja jestem miłością jej życia? Nigdy i to nigdy tak intensywnie nie myślałem. Nigdy nie byłem tak zamieszany...
Wiedziałem, że to będzie takie okropne, niecodzienne... Ale, że aż tak ? Szczerze to się nie spodziewałem. Kompletnie się nie spodziewałem. Tego uczucia. Niebezpiecznego uczucia...

   Oparłem się o barierki balkonu. Wpatrywałem się w to duże koło znajdujące się na niebie - księżyc. I towarzyszące mu takie malusieńkie białe kropeczki zwane gwiazdami. Wiatr lekko muskał moją twarz, a ja oddawałem się tej magicznej chwili... Chyba magicznej, bo mogłoby być lepiej, o wiele lepiej. 
Co jest piękniejszego od tego widoku? Co mogłoby mnie bardziej zafascynować ? Co mógłby sprawić, że poczułbym się lepiej?
  A jeszcze gorzej mi z tym, że przez tyle lat, tyle tych beznadziejnych lat marnowałem sobie życie...
Z tymi pustymi laleczkami, których w ogóle nie kochałem, którym dawałem satysfakcję, że są ze mną.
A Ją ? Ją widziałem codziennie. Codziennie patrzyłem jak cierpi... 
I zawsze miałem ją tak blisko, ale daleko... I wtedy nic nie miało sensu. Tułałem się przez życie bez tej cholernej miłości... A teraz jak na złość przyszła tak strasznie szybko. I to jeszcze tak niespodziewanie... Do tej osoby, która kiedyś w ogóle mnie nie obchodziła... 
Nigdy bym nie pomyślał, że pokocham właśnie Ją.

Ale czy już się domyśliła? Czy zna moje uczucia? Czy czuje to samo?

~Nigdy nie będziesz wiedział jeżeli nie spróbujesz~

~,~

   Jeszcze dzisiaj w Studio On Beat trwało zamieszanie wśród uczniów. Krążyły dziwne plotki, które dla nich wszystkich było prawdą. 
To właśnie ta "najpiękniejsza", "najcudowniejsza", "najmądrzejsza" Violetta Castillo zaczęła się bulwersować w związku z nieobecnością Federico, a razem z nim cichą, szarą myszką Ludmiłą Ferro. Tak właśnie z tą co nigdy się do nikogo nie odzywa. Właśnie z tą, która nie jest dla nikogo ważna. Chyba... 
A zaczęło się od Marco Tavelli, tego raczej cichego, ale towarzyskiego człowieka, którego zazdrość nie miała panowania. 
Trzecia lekcja. Wszyscy już zauważyli, że nie ma w studio owej dwójki. Chłopak zobaczył przygnębioną twarz Francesci. Podejrzenia przyszły do niego z prędkością światła. 
- Smutno ci, że nie ma dzisiaj cudownego Federico, twojego wymarzonego chłopaczka, co ? - powiedział dość ironicznie, tak, aby brunetka natychmiastowo to zauważyła. Spojrzała na niego lekko wkurzona, a zarazem rozbawiona jego niespotykanym zachowaniem. 
- O co ci Marco chodzi? Kpisz ze mnie, bo podoba mi się Pasquarelli ? Sam pewnie kochasz się w jakiejś idiotce. - Zachowanie dziewczyny, też wydawało się dość nietypowe. Tavelli nigdy nie spodziewałby się aż takiej reakcji ze jej strony. Zawsze miła, przyjacielska i pomocna dziewczyna, a tutaj  nagle taka nieuprzejma dla niego. Najwidoczniej musiał ją za bardzo denerwować. Cały czas pytał się ją o Federico. Co do niego czuje i tak dalej. Miała tego serdecznie dość. 
-Wiesz, moja ukochana, wcale nie jest idiotką... Ma pięknie, kruczoczarne włosy, jasną cerę... Zawsze nosi kwieciste sukienki, które tak pięknie pachną różanymi perfumami... Na jej cudownej, małej główce zawsze można zastać.... - rozmarzał się Meksykanin, jednak po chwili przerwał. I tak za dużo już wypaplał, a nie chciałby, żeby się dowiedziała.
-Super. Fascynująca historia, ale nie za bardzo mnie interesuje co ma na głowie ta twoja dziewczyna. - odpowiedziała i odwróciła się do niego plecami, próbując dostrzec coś za oknem. Pogoda była bardzo słoneczna, ale to nie nadawało jej samej nastroju.
-Ojej. Teraz powinnaś się martwić o swego księcia z bajki, bo kto wie ? Może teraz włóczy się ze swoją ukochaną i mówi jej jak to dla niej nie pocałował cię i nigdy w życiu by nie przybliżył tak czule swoich ust do ust takiej zwykłej Fran.  O! I może tą osobą jest taka sobie załóżmy cicha Ferro. Wiesz razem nie ma ich w szkole... Kto wie co oni teraz robią. - rzekł to w takim tonie, że sam sposób mówienia wkurzał Francescę. 
-Przestań - rzuciła oschle i odeszła od niego. Tak! Jego cel spełniony. Niech sobie za nim płacze, dopóki nie dostrzeże prawdziwej miłości swojego życia.
Szczerze nie wiedziała o co mu chodzi. To proste, że był zazdrosny, ale ona tego nie dostrzegła. Nigdy w życiu nie mogłaby się spodziewać, że On, właśnie On się w niej podkochuje. To wszystko było dobrym powodem do intensywnego myślenia. No bo co tak naprawdę jest na rzeczy ? Dlaczego jest wobec niej taki wredny? Nic nie zrobiła, to że podobał jej się Federico nie było powodem do takich usterek między nimi. A poza tym on jej się tylko podobał, zwykłe zauroczenie. Nie mogła go kochać. Miłość swojego życia ma tak blisko siebie. Za blisko...
   Na nieszczęście, całej rozmowie przysłuchiwała się rozbawiona Castillo. Koniecznie musi to wykorzystać. Będzie niezła afera.
Prawie cała klasa - łącznie z nią - siedziała zgromadzona na murku przed studiem. Leon zaczął swoją paplaninę o motocrossie i tak dalej. Violetta nie dość, że była tym kompletnie znudzona, to jeszcze musiała koniecznie zacząć swój wspaniały temat.
-Dobra Leon. Wszystko super, ale mam o wiele ciekawsze wiadomości - przerwała mu. - Nie sądzicie wszyscy, że nasz Federico kręci coś z Ludmiłą? - Na wszystkich twarzach wywołała ogromne zdziwienie i zakłopotanie. - Tak, dobrze myślicie. Chodzi mi o Ludmiłę Ferro. Tą szarą osóbkę, która siedzi cały czas w kącie. Nie zdziwiłabym się, gdybyście jej nie kojarzyli, bo trudno ją dostrzec z jej dziwacznym charakterem.
-Pff... Uderzyło Cię coś w głowę ? On i Ludmiła ? W życiu. Do takiego poziomu by się nie zniżył. - zakpił Maxi dając wszystkim do zrozumienia, że coś jest w tym co mówi. - Zawsze udawało mu się wyrwać jakieś ładne laski, więc nie sądzę, aby...
-Maxi. - przerwał mu Diego. - Chyba nie sądzisz, że Ludmiła jest jakaś brzydka czy coś w tym stylu.
Nagły szok! Wszyscy spojrzeli na chłopaka ja na jakiegoś nienormalnego.
Nie było to tak, że jakoś szczególnie się jemu podobała, ale Dominguez był tolerancyjny. Nie lubić kogoś, bo jest mniej towarzyski i ma inny pogląd na życie ? Niby dlaczego miał tak uważać ? Blondynka była też człowiekiem, uczniem studio. Taka sama jak oni.
Miał bardzo za złe sobie, że ją pewnego razu zaczepił, ale to już było. Diego się zmienił, zdecydowanie.
   Hiszpan ostatnio dużo myślał i o Federico i o sobie. Nie mógł pojąć niesprawiedliwości, która go otaczała i wciąż otacza. Nie mógł patrzeć na pewne osoby, kiedyś tak dla niego ważne. Kochał Violettę, można powiedzieć, że nadal ją kocha, ale ona nie dała mu nigdy żadnej, nawet minimalnej szansy. Zawsze mówiła, że to nie jest im pisane, i że miłość przyjdzie do nich jeszcze, tylko z tymi innymi osobami. Mówiła mądrze, po prostu go nie kochała, nie chciała go okłamywać. Nie chciała mu dawać marnej nadziei, nie chciała, żeby cierpiał. Jeszcze wtedy była dobrą, przyjacielską osobą. Nie użalała się nad sobą, zawsze pragnęła komuś pomóc nawet jeśli to było mało możliwe. Diego wtedy myślał, iż może los pokieruje tak, że kiedyś będą żyć razem. Tak długo i szczęśliwie... Ale... Wtedy pojawił się Verdas. I... Wszystko się powaliło. Zrozumiał, że tak nigdy nie będzie, że Castillo nigdy go nie obdarzy miłością. Zakochała się w Leonie. To było widać. Latała za nim na okrągło, a gdy wreszcie to zauważył... Zmienił ją. Zmienił wszystko. Po kilku tygodniach znajomości nie była już tą samą Violettą. A On... On nie mógł już nic poradzić. To był dla niego koniec świata. Ale wreszcie to zrozumiał. Potem zaczęła się przyjaźń z Federico... Włoch nauczył go naprawdę wiele rzeczy, których wcześniej kompletnie nie rozumiał. I teraz wie co jest dobre, a co złe.
Ale to nie znaczy, że jest jakiś miłosierny. Ogranicza się do dobroci danej ludziom. A to wszystko tylko przez nią. Może byłby lepszym człowiekiem, gdyby istniało dla niego coś takiego jak... miłość ?
   Dlaczego wszyscy wokół się w sobie zakochują? Dlaczego są tak szczęśliwi ze swoimi połówkami?
Tylko nie on. Nie jest szczęśliwy mimo, że takiego udaje. Nie jest wesoły mimo, że się uśmiecha. Ma uczucia mimo, że tego nie okazuje. Ale czy to coś zmienia? I tak nikt, kompletnie nikt go w życiu nie pokocha.
-Ale chyba nie powiesz, że jest ładna ? - nadal toczył dyskusję z Maxim.
 
   A Maxi ? Nie miał uczuć to było widać. Żył sobie szczęśliwy z Camilą. Kompletnie go nie obchodziły uczucia innych. Co z tego, że kogoś zrani ? On nie będzie wtedy cierpiał.
Właśnie miał takie podejście do życia. Był kompletnym optymistą co nie wychodziło mu na dobre. Ale mimo wszystko miał przyjaciół, którzy go lubili. Tylko...
Wszyscy go obgadywali. Jaki to on jest, jaki nie jest. Ale szczerze sam sobie na to zasłużył. Nie można było powiedzieć, że jest miły. Kpił z kogo popadnie, gdy tylko miał taką okazję. Ale zupełnie bez powodu. Nie miał okropnej przeszłości, nic w jego życiu się takiego nie przytrafiło, żeby mógł cierpieć. Nawet z powodu Naty. Można powiedzieć, że ją "kochał". Tylko, że nie cierpiał, gdy z nim zerwała, nie cierpiał, gdy powiedziała mu prosto w twarz, że go nie kocha. Czy to mogła być miłość ?
Camili nie kochał, ale był z nią, żeby była sobie szczęśliwa. Chciał dać jej poczucie bezpieczeństwa, przecież to jego najlepsza przyjaciółka. Ale dziwne, byli razem od najmłodszych lat i dopiero teraz to do siebie poczuli? Dlaczego nie wcześniej?
   Torres nigdy nikt nie obdarzał miłością, a potrzebowała tego jak nikt inny. Udawała przed Natalią, że wszystko jest dobrze, ale nie było. Brunetka nie wierzyła w Camili "wszystko okej". Wiedziała, że coś nie gra w jej życiu, lecz nie do końca wiedziała co. Pewnego dnia rudowłosa zwierzyła jej się, że chciałaby się zakochać ze wzajemnością, chciałaby mieć takiego ukochanego już na zawsze. Potem wpajała sobie, że jest to Maxi. Naty nie próbowała wybijać jej tego z głowy, no bo w końcu nic do niego nie czuła. A gdy w końcu Ponte i jej najlepsza przyjaciółka byli razem coś zakuło ją w sercu. To właśnie wtedy poczuła coś zupełnie nieogarniętego. Myślała, że to tylko takie chwilowy napad zazdrości, ale jej uczucie przerodziło się w coś znacznie większego. I nie może się z tym pozbierać do teraz.
Ale ani jej, ani jemu nigdy tego nie powie. Nie miałoby to najmniejszego sensu. Maxi drugi raz by tego nie poczuł, lecz zdaje się, że nigdy nie czuł.
-A tak w ogóle to przyglądałeś jej się kiedyś? Poza tym dla ciebie nie musi być ładna, ważne żeby podobało się Federico - kontynuował Dominguez. Znowu wszyscy się na niego dziwnie popatrzyli. Miał już tego dość. Wszyscy byli okropni. Zapatrzeni tylko w siebie. Bez żadnych uczuć i przemyśleń.
Miał już sobie stamtąd iść, ale zanim wykonał jakikolwiek ruch Violetta toczyła dalszy temat swoich podejrzeń.
-Hmm... To chyba wynika z tego, że jednak coś ze sobą kręcą. - powiedziała podejrzliwie. - Ostatnio Fede tak się dziwnie zachowuje. Ale to nie jest ważne. Czy do siebie coś czują, czy nie i tak wymyśliłam cudowny plan wobec nich. - zachwyciła się.
   Nikomu to się nie podobało. Niby nie lubili Ferro, ale to nie jest powód, żeby jej dokuczać. A poza tym w to wszystko był zamieszany Pasquarelli, ich przyjaciel.
Ale nie chcieli się do niczego przyznać. Castillo by ich zniszczyła, gdyby tylko chciała.
-Ja myślę, że to dobry pomysł. - dołączył się do rozmowy Leon. - Ty moja kochana, jesteś taka cudowna! - zwrócił się do Violetty.
-Tak, wiem skarbie.
Ta ich słodkość już wszystkich przerażała. Cały czas się miziali, mówili do siebie czułe słówka i w ogóle. Czasem nawet przy wszystkich lub na środku chodnika całowali się w przesłodzoną namiętnością. Nie była to miłość. Jarali się tylko swoim wyglądem i ciałem. A chyba na tym to nie polega?
Ludzie zakochują się w duszy, w tym co ma się w środku. Bardzo ważną rolę pełni charakter. Im chodziło tylko o jedno. Tylko.
A przecież to wszystko przez Verdasa. Ona poddała się jego urokowi. Spełniała każe jego zachcianki, była dla niego zwykłą szmatą. Violetta dostrzegła to w pewnym momencie. Teraz oboje są okropni.

"No puede ser bueno aquél que nunca he amado"
~,~
   Stałam na balkonie wpatrując się w niebo. Dlaczego ludzie nie ostrzegają tego piękna panującego na świecie? We wszystkim można dostrzec te dobre strony. Tylko trzeba użyć do tego wyobraźni, którą wszyscy posiadamy. 
Gdy idziemy szarymi uliczkami możemy sobie wyobrazić, że świeci słońce, że na niebie panuje tęcza, że wszystko szare jest teraz takie barwne. Gdy patrzymy w lustro możemy sobie wyobrazić, że jesteśmy ideałem tego świata. Gdy ktoś nas nie lubi możemy sobie wyobrazić, że nas kocha. Jednak, gdy jesteśmy smutni, nie możemy sobie wyobrazić, że jesteśmy szczęśliwi... 
A ja? Ja nigdy nie doznałam radości. Zawsze, gdy widziałam uśmiech na twarzy jakiejkolwiek osoby, łzy spływały po moich policzkach. Musimy stwierdzić jedno. Świat nie jest sprawiedliwy!
   No, bo jak to jest ? Los sprawił, że są szczęśliwi ludzie, którzy mają wszystko. Że powodzi im się znakomicie. A po drugiej stronie są ludzie nieszczęśliwi, którzy nie mają niczego. Dosłownie niczego. Że cierpią, zawsze.

   Przypomniały mi się słowa piosenki. Z jakim uczuciem je śpiewałam.
Ona bardzo dużo zmieniała w moim życiu. Bardzo. Jednak nie wiem, czy to się przyda, czy może zniknie w naszą niepamięć i wtedy nic się nie będzie liczyć.
Zaśpiewałam ją z osobą, która mnie zaczarowała. Gdy tylko Go widzę jakby prąd raził mnie od stóp do głów. Jakby przez moje ciało przechodziły okropne, a zarazem przyjemne ciarki. Wtedy serce mi przyspiesza i wszystko traci swoje znaczenie. Tak to Federico. On zawładnął moim sercem, całą mną. A ja Go pragnę.  Z każdym dniem coraz bardziej. Ale nie jestem pewna czy on mnie... 

   Musiałam się przejść więc szybko się ubrałam i wyszłam na dwór. Ciemność mnie bardzo rozluźniała. Na ulicy cisza, czasami tylko jakiś wark samochodu. W tym momencie bardzo chciałam żeby był przy mnie. Żebyśmy mogli razem śpiewać, być ze sobą.
I właśnie w tym momencie dowiedziałam się, że nasze małe marzenia jednak się spełniają.
W oddali zobaczyłam jego sylwetkę. Jak to możliwe?
Tak to był on. Szedł dziwnie namieszany. Patrzył w górę i nawet mnie nie dostrzegł. Może to i lepiej ? Ale tak bardzo chciałabym z nim porozmawiać!
~,~
I to uczucie, gdy pragniesz, ale nie możesz. On i Ona chcieli, ale nie mogli. Sami nie wiedzieli co ich powstrzymywało. Strach? Tak to właśnie to. Oni się zwyczajnie bali. Ale czego? To przez tą niewiedzę. No, bo skąd mogli wiedzieć? Znowu przez strach? I tak to się będzie toczyć. Chyba, że któreś z nich spróbuje. A spróbuje ?
Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. Najlepszy powód do zamknięcia się w sobie, do płaczu. Dla niej to normalne, ale może być gorzej, o wiele gorzej. On może temu zapobiec, ale boi się, że wszystko pogorszy. A mogliby żyć sobie długo i szczęśliwie ...


__________________________
To miałam napisane już dawno, ale nie dodawałam, bo chciałam jeszcze coś dopisać, ale kompletnie nie wiedziałam co.
Szczerze ? Szczerze to nie daję sobie z tym wszystkim rady. W ogóle nie mam żadnego natchnienia i wychodzi mi takie coś. Kiedyś pisanie było dla mnie przyjemnością, a teraz jest przymusem. ;/
Nawet nie nadrabiam z czytaniem waszych rozdziałów, a jak już przeczytam to nie mam czasu skomentować. Nawet nie mam weny na komentarze...
Tego bloga prowadzę od 12 października, a jest dopiero 9 rozdziałów. Nie tak to wszystko sobie planowałam.
Ostatnio jeden anonim napisał, że znowu zwlekam. Ale ja się zgadzam z tym w 100 % Sama jestem na siebie wkurzona. Jest mi z tym wszystkim okropnie.  ;(
A ostatnio mam straszny mętlik w głowie, cały czas o czymś myślę (Marcela wie o co chodzi). No i nie wiem kurde co mam robić. Zawiesić bloga? Skończyć pisać?
Nie chciałabym tego, ale jak się nie poprawi to chyba jedną z tych opcji wybiorę.
Nie wiem kiedy następny rozdział... Nie spodziewajcie się go za szybko...
Papa!

Wasza Nikki. 

14 komentarzy :

  1. Nie gadaj głupot, rozdział jest cudny <333 Długo na niego czekałam, ale się doczekałam :)
    Mówisz, że piszesz z przymusu... Nie rób tak.
    Jeśli uważasz, że nie możesz czegoś napisać, to nie pisz tego. Daj sobie kilka dni, w głowie stwórz wizję i wszystko, a dopiero później usiądź przed komputerem. Czasami jest tak, że nie potrafimy czegoś napisać. Ja również mam takie dni, kiedy siedzę przy laptopie, z otwartym OP, a i tak nic nie piszę, bo po prostu nie potrafię, bo nie mam weny.
    Nie rób niczego na siłę. Dodawaj rozdziały nawet co trzy tygodnie, co miesiąc! Masz wiernych czytelników, którzy będą czekać - na przykład mnie. Twój blog jest wyjątkowy, a ja go wprost uwielbiam.
    "Puedo pasar mil anos..."
    Kojarzysz ten wers z "Te esperare"? Na pewno tak. A wiesz co on znaczy? Jeśli nie, to wpisz sobie w tłumacza :)
    A tym anonimkiem, co napisał ci, że zwlekasz, się nie przejmuj :) Skoro jest on taki mądry, to niech sam założy bloga i dodaje posty co tydzień, lub częściej. W końcu samym blogiem się nie żyje - jest szkoła, nauka, życie prywatne, a teraz jeszcze nadchodzące święta...
    Co do rozdziału...
    Jest świetny.
    Maxi taki zupełnie inny niż w serialu... Taki... Czarny charakter xD Ale i tak go kocham <33333
    Violka intrygantka, nooo :P Bać się Violki, no wiecie co ludzie?? Castillo to może was co najwyżej poszczuć różowymi kucykami wypuszczonymi z cukierkowej stajni!
    Fedemiłka moja kochana <33333 Niech oni sie wreszcie ogarną, i powiedzą sobie co do siebie czują, noooo!
    Marco i Fran, o Jezu, ich też kocham <33333
    Wredny Marco, nooo, ale przynajmniej powiedział Francesce jak wygląda jego ukochana :D Ale jak ona mogła nie zajarzyć??? Dobra, mało orientacyjna jest, rozumiem ją, mam tak samo :D
    Okey, to chyba tyle :P
    Więc wiesz. Ja mogę czekać tysiąc lat :D Ale jeśli będziesz uważać, że nie możesz napisać, to nie rób tego na siłę :) Poczekam, i na pewno nie tylko ja <3333
    Kocham i całuję <333333 :************

    OdpowiedzUsuń
  2. nie , nie , nie... Dopiero zaczęłam czytać i już masz go skończyć?
    Proszę, życzę, aby wszystkie Twoje problemy się rozwiązały, żebyś miała wenę i czas by dodawać posty...
    Rozdział mi się bardzo podobał. Na prawdę. :) Jeden z najlepszych, a to, że nie dodajesz regularnie to... no szkoda, ale lepiej tak niż nie dodawać ich wcale.
    Także proszę, nie rezgnuj z tego <33
    Przepraszam, że kruciutko, ale za chwilę mam mieć gości. Biegnę :*
    No i zapraszam do siebie, może to cię trochę zmotywuje ;*

    Twoja wierna czytelniczka, która kocha Twój talent i blog, Nikoletta ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAA MARCELA SIĘ CHWYTA ZA GŁOWĘ !
    Wiesz że zorientowałam się, że już to czytałam pod koniec ?
    Genialna ja ^.^
    Kochana moja ty, wysyłałaś mi to na gg wcześniej !
    Zaszczycona jestem, rozdział dla mnie :D
    Prawda....?
    Będę się trzymać myśli że jest dla mnie :D
    Nie było mnie na gg bo się uczyłam grrr :/
    Ale jestem a cb nie ma !
    I ten rozdzialunio twój !
    Ty mi piszesz że to dzięki mnie, tralala *.*
    A ja cię tak kocham, wiesz mamy dzieci itd ^.^
    A te problemy, no czekam, czekam bo miałaś mi coś powiedzieć o tym ^.^
    A ja się denerwuję o ciebie kochana :*
    Rozdzialik, NIE LUBIĘ VIOLETTY !!
    Ludmiła i Federico, awwww *.*
    Misie moje kochane.
    Nie jestem pierwsza, ale ty znasz moje zdanie i jak cię kocham, i jakim wzorem jesteś itd ;*
    Moja gwiazdeczko kochana :*
    O ! O !
    Teraz jesteś gwiazdeczką ;*
    Kocham cię bardzo, bardzo, bardzo mocno ;*
    Rozdział boski *.*
    Ale poczytasz sobie komentarze które się pojawią i będziesz wiedzieć.
    A ty mi nie możesz USUNĄĆ bądź ZAWIESIĆ tego bloga !
    Pamiętaj że ja zawsze ci pomogę, tęsknie, i chcę więcej ;*
    całuję, mega, mega mocno
    MARCELA *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie sądziłam że jesteś takim zboczeńcem. I taka hej do przodu. No ale cóż. Myliłem się.

      Usuń
    2. Bez przesady, homoseksualiści to jeszcze nie zboczeńcy. Poza tym nie myślisz chyba na serio że one mają dzieci XD

      Usuń
    3. Haha, ale przecież to nie jest na serio z tymi dziećmi !
      Hahaha xD
      Trochę mnie rozśmieszyliście, ale co tylko napisze to każdy się do tego przyczepi xD
      Nie jesteśmy homoseksualne, haha xD
      Dziękuję Anonimowi który wziął to na żarty, bo haha xD
      Nie mamy dzieci na serio xD
      Haha, nie no dobre, dobre :*
      Nie wiedziałam że jestem ,,hej do przodu'' ale śmiesznie jest się czegoś takiego dowiedzieć ^.^

      Usuń
    4. Tamten anonim najwyraźniej nie rozumie takich żartów :P
      Następnym razem napisz PS: nie bierzcie tego wszystkiego na serio XD

      Usuń
  4. Marcela jaka podjarana "tralala" XD
    Super rozdział <<33
    Możesz zawiesić bloga na jakiś czas, ale nie usuwaj go, szkoda twojej pracy.
    Poczekaj aż weny powróci, nie rób nic na siłę :)
    Gratuluję dzieci w tak młodym wielu XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mamy na serio dzieci, matko xD
      Napisz coś w komentarzu to już od razu się wszyscy przyczepią.
      Nie jesteśmy homoseksualne !
      Mam nadzieje że wszyscy wzięli to na żarty, tak jak my xD

      Usuń
    2. Uderz w stół a nożyce się odezwą.Dobra, nie musisz tak się bronić zaprzeczać, ja nie mam homofobii i jestem bardzo tolerancyjna XD



      Haha, żartuję wiem że to nie na serio. Jak to napisałaś - wzięłam to na żarty ;)

      Usuń
  5. ZOSTAŁAŚ OBRAŻONA NA TYM BLOGU:
    http://quiero-ser-tu-todo.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie wiem. Teraz wszystkich obrażają... Jakby co to rozdział jutro! <3

      Usuń
    2. Taaak?
      Ale się cieszę :D
      Właśnie wiem, niektóre anonimy są straszne ;/
      ~Oliwiaa

      Usuń

Obserwatorzy